poniedziałek, 30 września 2013

10 pytań do... Łukasza Szatkowskiego

Zapraszam do lektury wywiadu z Szatim (dla mnie osobiście jest to najciekawszy z dotychczasowych wywiadów, tym bardziej zachęcam).



Łukasz Szatkowski (Szati), 23 lata

1. Od ilu lat grasz w gry planszowe?

Od dziecka, jeśli liczyć Eurobusiness, w który potrafiłem grać sam za sześć osób, jeśli akurat nie było chętnych. Biorąc pod uwagę bardziej nowoczesne gry, to punktem zwrotnym był rok 2008 i Toruńskie Popołudnie z Fantastyką. Co ciekawe, poszedłem tam tylko dlatego, bo szukałem atrakcji dla mojego ówczesnego jedenastoletniego podopiecznego. Wciągnęliśmy się na dłużej.

2. Ile czasu miesięcznie poświęcasz na granie w gry?

Cotygodniowe spotkania klubu i okazjonalne konwenty w zupełności zaspokajają mój głód grania.

3. Pierwsza nowoczesna gra planszowa w jaką zagrałeś?

Magia i Miecz. Niestety, zabijcie mnie, nie lubię tej gry. Wtedy była jeszcze znośna, bo nie znałem innych, ale dziś już nikt mnie nie namówi na partię.

4. Twoje TOP 5 gier?

Pewnie o czymś zapomniałem, ale w porządku alfabetycznym to będzie w przybliżeniu: Agricola, Dominion, Puerto Rico, Stone Age, Village.

5. TOP 5 gier, na które już Cie nikt więcej nie namówi?

Zamiast tytułów lepiej będzie podać grupy gier, których nie lubię.

a)      Gry z bezpośrednią negatywną interakcją – generalnie jestem pacyfistą i nie lubię nikogo atakować tak personalnie z wyboru; co innego interakcja pośrednia, kiedy szkodzę komuś nie dlatego, że nie lubię go/wygrywa/jest JAskrem (niepotrzebne skreślić), ale niejako mimochodem, w efekcie ubocznym robienia dobrze sobie ;) Wyjątkiem jest „Konkurencja” :D

b)      Bzdurne gry imprezowe wymagające wymachiwania rękami/recytowania wierszyków/wkładania sobie kart pod pachę itp., np. „Palce w pralce”, „Bunny, Bunny, Moose, Moose”

c)       Gry wymagające kreatywności manualnej – np. „Monstermaler”, „Lego creationary”

d)      Gry oparte o mechanikę memory (zwykle dla dzieci, ale nie tylko);

d1) do tej kategorii bonus – gry dla upośledzonych dzieci - np. „Mare Balticum”

e)      Gry stawiające klimat i fabułę przed mechaniką – np. „Mage Knight”, „Arkham Horror”

e1) bonus – gry typu ciuciubabka, np. „Fury of Dracula”, „Letters from Whitechapel”

 

I żadnych, ale to żadnych, karcianek kolekcjonerskich (zabrakło mi slotów ;P)

6. Eurogra czy ameritrash?

Po odpowiedziach na wcześniejsze pytania można się domyśleć, że zdecydowanie wolę euro gry, a ameritrashe zgodnie z nazwą traktuję jak trashe. Na określenie ameritrashów doskonale pasuje piękna, poetycka i kultowa już w klubie peryfraza – „głupia, losowa gra dla debili” ;)

Co do mojego stylu grania w euro, to nigdy nie ustalam sobie na początku strategii na całą grę, co najwyżej jakieś ogólne wytyczne. Nie planuję miliona ruchów naprzód, tylko dostosowuję się do zmieniającej sytuacji i jak najlepiej korzystam z tego, co jest aktualnie dostępne. I zwykle całkiem nieźle na tym wychodzę.

7. Karcianka, kościanka czy planszówka?

Wystarczy spojrzeć w moją topkę – planszówki rządzą. I to najlepiej z jak najbardziej wypasioną planszą i dużą, choć rozsądną liczbą elementów. Karcianki też bywają niezłe, ale jakoś nic poza „Dominionem” mnie specjalnie nie zachwyciło do tej pory.

8. W grach najbardziej lubisz?

Mechanikę worker placement ;) I wygrywać po zaciętej walce w solidną eurogrę.

9. Poza graniem w gry robisz coś więcej dla środowiska graczy/promowania gier?

Współorganizowałem nasz klubowy minikonwent Ballcon. Poza tym kilku moich podopiecznych złapało dzięki mnie growego bakcyla. Zdarza mi się także od czasu do czasu doradzać rodzinie i znajomym w sprawie gier na prezent albo po prostu dla siebie.

10. Twoje hobby poza grami planszowymi?

Fandom planszówkowy jest generalnie moim drugim fandomem, zawsze bardziej siedziałem w książkach. Od paru lat kieruję działem publicystyki internetowego magazynu fantastyczno-kryminalnego Qfant, recenzuję kilkadziesiąt książek z zakresu fantastyki rocznie. Książki tanie nie są, zatem miło, że mogę je dostawać za darmo ;)

Przez dwanaście lat śpiewałem w chórze. Mam zamiar kiedyś do tego wrócić, bo strasznie mi śpiewania brakuje, ale niestety w Toruniu nie ma chóru z prawdziwego zdarzenia, jakim był mój nieistniejący już katedralny chłopięco-męski. Może po studiach spróbuję szczęścia w Poznaniu, który jest zarówno centrum fantastyki, jak i muzyki chóralnej.

Poza tym kocham chodzić po górach, od czasów gimnazjum nie ma wakacji, żebym choć na kilka dni nie wybrał się na szlak. Jestem nawet członkiem PTTK, lecz raczej biernym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz