niedziela, 2 marca 2008

29.02-01.03 2008 - JAskier w WWA, relacja cz. 2


Po parunastu minutach jazdy (o dziwo słynne warszawskie korki nie dały o sobie znać) stałem przed sporym gmachem polibudy, który gdzieś tam wewnątrz krył stoły zastawione grami. Nie mogłem się doczekać, jednak zatrzymaliśmy się na chwilę z Jaxem w barku na parterze by zakupić jakieś drobne przekąski. Później szybka jazda windą na 5 piętro i moim oczom ukazała się klubowa sala. Jej rozmiary nie były jakieś porażające. Mniej więcej takie jak nasza salka w MDKu parę miesięcy temu. Jednak w przeciwieństwie do naszej salki była praktycznie pełna. Jedynie kilka stolików pozostawało pustych. Po przywitaniu się z klubowiczami zasiadłem do partyjki Mech Wars wspólnie z Bazikiem i Owiecem (z którym to poznałem się na Polconie w Sierpniu, i umawialiśmy się na wspólne granie w Agresorze). Gra została odebrana pozytywnie, a Bazik nie dał nam szans, wygrywając. Byłem drugi ;). Po tej partyjce rozejrzałem się w co grają inni. Była karcianka Blue Moon, było Evo, było Rails of Europe, był Blokus, no i była gra która szczególnie mnie zainteresowała, a o której wcześniej nie słyszałem – Hamsterrole.

Niestety nie udało mi się zagrać. Nie będę się na jej temat rozwodził bo szczegóły znajdziecie w relacji Pancho ze spotkania. Powiem jedynie, że wydała mi się naprawdę fajna, szczególnie dla takiego party gamera jak ja ;).

Później przyszła pora na partyjkę Army of Frogs wspólnie z Owiecem, Draco (pracownik Graala i koordynator tegorocznej edycji Gry Roku) i Trutu (pan i władca Agresora). Partię wygrał Draco, ja byłem tuż za nim ;). Na temat samej gry nie będę się rozwodził, gdyż wkrótce popełnię jej recenzję na Wrotach Wyobraźni. Gdy tylko skończyliśmy do klubu wpadł Don Simon i pałał chęcią gry w Mech Wars ;).

Wobec czego wytłumaczyłem jemu, Pancho i Draco jak się w to gra ;). Chłopaki grali, a ja pilnie obserwowałem rozgrywkę. Tuż po tym niestety musiałem spadać, jako że zbliżała się 20.00. Po drobnych perypetiach z taksówką mogłem udać się na późną kolację. Następny dzień był pod względem planszówek bardzo mizerny. W nic nie grałem, udało mi się jedynie odwiedzić drugiego Graala w Galerii Mokotów. Nie różnił się on zbytnio od pierwszego, poza tym że nie było stolików do grania. Pogadałem z obsługą, i napatrzyłem się na Mechy leżące na jednym z regałów ;). Tak oto wyjazd mi minął. Było bardzo fajnie i uważam, iż w wakacje powinniśmy się klubowo wybrać na tego typu eskapadę…

Tekst: JAskier
Zdjecia: Pancho

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz